środa, 14 marca 2012

Niecenzuralne wyrazy w ustach małego dziecka

Co zrobić w sytuacji gdy Twój aniołek po powrocie z przedszkola, z uśmiechem na ustach zaczyna rzucać „mięsem”? Nie wiesz jak się zachować? Co powiedzieć? Jak zareagować? Spokojnie. W tym wieku zdarza się to większości. To, że "rzuca mięsem" wcale nie znaczy, że wie co dane słowo oznacza. Być może wcale nie zdaje sobie sprawy z tego, że robi źle. Dzieci bardzo podchwytują nowe słowa i z upodobaniem je powtarzają. Dlatego bardzo ważne jest to. aby uważać na to co i jak się przy nich mówi. Gdy już jednak podchwyci niecenzuralne wyrazy, tylko od Ciebie zależy, jak szybko znudzi mu się nowe słowo i czy zrozumie, że używanie go nie przystoi „grzecznemu dziecku” Skąd to "mięso"? Pomimo tego, że w domu staracie się nie przeklinać lub pilnujecie by „brzydkie wyrazy” nie padały w obecności dziecka, może je usłyszeć w wielu innych miejscach: na podwórku, w sklepie, w telewizji, od rówieśników. Dla dziecka takie słowa brzmią niemalże magicznie. Pomimo tego, że nie rozumieją co oznaczają, słyszą, że dorośli wypowiadają je z pasją więc starają się ich naśladować. Ale prawdziwa magia „brzydkich wyrazów” tkwi w tym, że gdy maluch wypowie je na głos, wszyscy zaczynają się nim interesować. Jak reagować? Nie reagować wcale! Krzyki, kary, zakazy mogą wywołać wręcz odwrotny skutek. Dziecko może zacząć używać „brzydkich wyrazów” chcąc zwrócić na siebie Twoją uwagę, bądź przy pomocy przekleństw będzie grało na Twoich uczuciach czy „odgryzało się”, gdy będzie z czegoś niezadowolone. Najlepszą reakcją w takim przypadku jest brak reakcji. Gdy maluch zauważy, że używaniem przekleństw nie zwraca na siebie Twojej uwagi szybko się znudzi powtarzaniem niecenzuralnego słowa i o nim zapomni. Nie należy się również śmiać, choć czasem może to być trudne, bo maluch który nie umie wymówić niektórych głosek może być przezabawny. Ale widząc nasze rozbawienie może dojść do wniosku, że warto tak mówić, bo dorośli się z tego śmieją i zwracają na niego uwagę. Nie należy też surowo zakazywać używania takich słów, bo przecież to co zakazane, kusi podwójnie. Krzykiem też niewiele tu zdziałamy, poza utwierdzeniem malca w przekonaniu, że jest to świetny sposób zwrócenia na siebie uwagi dorosłych. Warto o tym porozmawiać. Gdy już Twoje dziecko przestało z upodobaniem „rzucać mięsem” warto mu wytłumaczyć dlaczego nie przystoi używać takich słów. Możesz zacząć od tego, że gdy słyszysz takie wyrazy wymawiane przez tą śliczną buźkę robi Ci się przykro i że grzeczne dzieci nie powinny używać takich zwrotów. Wytłumacz, że są to słowa, które mogą obrażać innych. Wyjaśnij, że dorośli używają czasem takich słów, by oddać nadmiar złych emocji, ale to tylko oni mogą posługiwać się nimi – tak jak tylko dorosłym wolno prowadzić samochód czy używać zapałek. Znajdźcie słowo zastępcze. Czasem da się zauważyć, że dziecko używa brzydkich wyrazów w określonych sytuacjach, na przykład gdy jest zdenerwowane. Wtedy, najlepszym rozwiązaniem jest rozmowa z dzieckiem o jego emocjach i uczuciach. Pozwól maluchowi wygadać się, uważnie słuchaj co ma do powiedzenia, dowiedz się co jest przyczyną tego, że chcąc wyładować emocje, używa takich słów. Możesz też, znaleźć zwrot zastępczy…, np. „ motyla noga”„o kurczaki”. Można też, wprowadzić zasadę, że za użycie „brzydkiego wyrazu”, należy zapłacić. Oczywiście musi to dotyczyć wszystkich domowników, bez wyjątku. Przygotujcie duży słój na drobniaki i za każde przekleństwo wrzucajcie do niego monetę np. złotówkę. Maluch na pewno odczuje ubytki w kieszonkowym i przestanie świadomie „rzucać mięsem”. Gdy nic nie pomaga. Czasem, w żaden sposób nie możemy nakłonić dziecka, by przestało używać wulgaryzmów. Wtedy należy sięgnąć po prawdziwe kary,jak zakaz jedzenia słodyczy, oglądania bajek czy wychodzenia na plac zabaw. Lepsze to, niż palenie się ze wstydu na ulicy czy w sklepie gdy maluch w obecności obcych ludzi zaczyna wykrzykiwać wiązanki przekleństw. Zawsze należy wytłumaczyć dziecku dlaczego zostaje ukarane i kiedy kara się skończy. Maluch raczej nie będzie zachwycony, ale da mu to do myślenia i prawdopodobnie zrezygnuje z używania niecenzuralnych słów na rzecz odzyskania swoich przywilejów.

Prawa do adopcji dla homoseksualistów - tak czy nie?

Gorącym tematem w mediach jest kwestia homoseksualistów wychowujących dzieci. Dyskusje na tym polu wywołały odrzucenie przez Sejm ustawy, która zakazywała ludziom o odmiennej orientacji seksualnej prowadzenie rodzin zastępczych. To wydarzenie podziałało jak dolanie oliwy do ognia. Z okładek krzyczały do nas kontrowersyjne nagłówki, w telewizji wciąż wypowiadali się wściekli przedstawiciele prawicowych ugrupowań politycznych. Czy w Polsce temat związków homoseksualnych to wciąż temat zakazany? Choć wśród naszych rodaków możemy znaleźć wielu ludzi stanowionych opór i nietolerujących gejów, to w ostatecznym rozrachunku akceptacja związków jednopłciowych jest coraz większa. Propagowanie treści pro-gejowskich w serialach, i to nie tylko młodzieżowych, na pewno przyczyniło się do wzrostu aprobaty gejów. Wątek homoseksualny został mocno naświetlony niedawno w „Gotowych na wszystko”, amerykańskiej produkcji o gospodyniach domowych. Również w rodzimych serialach, nieśmiało spoglądają na nas twarze gejów. Naszą, ojczystą pionierką w tej dziedzinie jest matka polskich telenoweli Ilona Łepkowska, która taką parę przedstawiła w „Barwach szczęścia” - tasiemcu skierowanym raczej do starszego pokolenia. Kolejnym czynnikiem, który sprawia, że coraz większa ilość Polaków, deklaruje swoje poparcie dla homoseksualistów jest fakt, że więcej osób wychodzi z ukrycia i przyznaje się do odmiennej orientacji. Często jest to ktoś, kto należy do grona naszych znajomych, ktoś, kogo szanujemy i darzymy sympatią. Biorąc to pod uwagę, nie mam wątpliwości co do tego, że w Polsce, małżeństwa dwóch osób jednej płci zostaną, prędzej czy później, zalegalizowane. Pod znakiem zapytania jednak wciąż pozostaje kwestia pozwolenia związkom jednopłciowym na.Zdania na ten temat są skrajnie podzielone. Przyznam się, że ja, stoję gdzieś pośrodku na tej skali poglądów. Z jednej strony, nic nie wskazuje na to, by wychowywanie się w związkach jednopłciowych miało jakieś negatywne konsekwencje. Kluczowym argumentem aktywistów homoseksualnych jest również kwestia tego, że na pewno lepiej czuje się w domu kochających go rodziców, niezależnie od tego czy jest to związek jednopłciowy czy nie, niż w domu dziecka. Często jednak są to tylko utarte frazesy, powtarzane przez obywateli, którzy są ślepo zapatrzeni w postęp Zachodu. Być może, dziecko wychowywane przez homoseksualnych rodziców byłoby otoczone miłością, doznawałoby uczucia troski. Nie sposób jednak pominąć faktu, iż takie dziecko ciągle czułoby się napiętnowane w szkole, na osiedlu, w lokalnym sklepiku, co mogłoby wywołać poważne zmiany w psychice. Obniżenie własnej samooceny i poczucie odmienności nie są dobre, zwłaszcza dla nastolatków, którym za wszelką cenę zależy na akceptacji kolegów i koleżanek.

Mama szuka pomocy

Wychowanie dziecka na świadomego i odpowiedzialnego człowieka wymaga wiele pracy i ogromnych pokładów energii, nierzadko też rodzicom przychodzi zmierzyć się z wieloma problemami o różnym charakterze. W przypadkach zwątpienia, bezsilności, a także tych radosnych momentach dobrze jest podzielić się z kimś wiadomościami i nowinami, a przy okazji albo poradę uzyskać albo jej udzielić. Porady, zarówno porady dla kobiet w ciąży, jak i porady dla mam to potężne wsparcie w procesie wychowawczym, przy czym te porady dla mam mogą być udzielane nie tylko przez ekspertów w różnych dziedzinach, ale i same mamy, które zetknęły się z danym problemem bądź sytuacją. Należy podkreślić, że takie wsparcie udzielane przez inne mamy czy też kobiety w ciąży, mają – oprócz rozwiązania konkretnego problemu – również wartość dodaną, którą jest wytworzenie się pomiędzy kobietami wyjątkowej więzi solidarności, a bardzo często nawet przyjaźni. Poza tym porady dla kobiet w ciąży stanowią niejednokrotnie swego rodzaju bufor dla przewrażliwionych mam, które w każdym dziwnym zachowaniu, odbiegającym od ogólnie przyjętych wzorców, dostrzegają kataklizm. Porady dla mam czy też porady dla kobiet w ciąży mogą rozwiać niepokój i uświadomić kobietom, że ich przypadek wcale nie jest wyjątkowy i nie ma się czego obawiać. Pomocnych rad możemy poszukiwać zarówno w różnego rodzaju magazynach poświęconych wychowaniu dzieci czy ciąży, a także rozwojowi osobistemu, w trakcie różnych programów telewizyjnych gdzie pod telefonem oczekują eksperci - na przykład pedagodzy czy lekarze, a także na stronach internetowych poświęconych macierzyństwu czy forach tematycznych. Coraz częściej to właśnie Internet staje się wirtualnym miejscem spotkań mam i przyszłych mam, a przyjaźnie tu nawiązywane, przenoszą się do realnego świata za wspólny mianownik mając wychowanie dziecka.

Psychologia dziecięcego pokoju

Nawet dorośli często źle czują się w jakimś wnętrzu. Jak dowodzą badania naukowe, u dzieci reakcje mogą być silniejsze, a sam wystrój wnętrza może mieć wpływ także na neuroplastyczność mózgu, a więc pośrednio także na relacje ze światem, rówieśnikami, na emocje i odczucia. Jak odpowiednie dekoracje dla dzieci mogą pomóc najmłodszym w prawidłowym rozwoju? Najczęściej zwraca się uwagę na silny związek pomiędzy aktywnością psychofizyczną, wyobraźnią, a nabywaną zdolnością logicznego i przyczynowo-skutkowego myślenia. Przykład jest banalnie prosty: dywan z motywem miasta pobudza wyobraźnię, a dziecko staje się- według swojej woli- burmistrzem, kierowcą albo inną postacią w wyimaginowanym świecie. Podobne dekoracje dla dzieci, czy to w formie makatek, dywanów czy fototapet i obrazków mogą wywierać podobne wrażenia. Na tym jednak nie koniec. Sympatyczne wnętrze, w którym znajdują się lubiane przez dziecko dekoracje, pomaga znosić także choroby. Sprawia, że dziecko czuje się bezpieczne, a jedynie w bezpiecznym otoczeniu można zaspokajać potrzeby intelektualne, które od bezpieczeństwa stoją niżej w hierarchii potrzeb. Wszytko to brzmi bardzo pięknie, ale nie ma sposobu, który pozwoliłby liczbowo określić wpływ dekoracji na rozwój dziecka. Zauważono wprawdzie pewne pozytywne korelacje, ale jak dalece wynikają one z samych dekoracji, a w jakim stopniu są pochodnymi innych interakcji- nie wiemy. Pozostaje jednak jeszcze argument nieco innej natury: dla dziecka jego pokój jest całym światem. Jeśli więc pozwolimy mu wybierać dekoracje dla dzieci takie, jakie przypadną mu do gustu, pozwalamy mu na naukę podejmowania decyzji, które, choć w skali mikro, kształtują pewien wycinek świata, a nie jedynie sposób jego postrzegania. Skłonność dorosłych do bagatelizowania dziecięcych wyborów może odbić się niekorzystnie na psychice najmłodszych. Niezbędne jest zrozumienie mechanizmów, jakie kierują pracą mózgu młodego człowieka, bo wiemy, że nawet taki drobiazg jak dekoracje dla dzieci może kształtować reakcje najmłodszych.

Nauczyliśmy się otwarcia na życie

Naturalne planowanie rodziny (NPR) to nie tylko technika - poznanie metod wyznaczania płodności kobiety, ale przede wszystkim styl życia w zgodzie z zamysłem Pana Boga. Mamy świadomość, że ten styl życia przynosi wiele dobra naszej rodzinie i jesteśmy z tego powodu szczęśliwi. Umiejętność obserwacji przekłada się na życie w zgodzie z naturą. Poznanie naturalnego rytmu płodności prowadzi do większej świadomości swej płodności zarówno u kobiety, jak i mężczyzny, wpływa na wzajemne relacje małżeńskie. Razem podejmujemy decyzję o współżyciu, o poczęciu dziecka. Mamy pięcioro dzieci.Chcieliśmy się nauczyć NPR po to, by zaplanować rodzinę i dowiedzieć się, w jaki sposób unikać poczęcia dziecka. Początkowo nie mieliśmy planów na tak liczną rodzinę, chcieliśmy mieć co najwyżej troje dzieci, ale z czasem, gdy przychodziły na świat, otwieraliśmy się na życie i zapragnęliśmy więcej dzieci. Ucząc inne pary metod naturalnego planowania rodziny, często słyszymy, że taka liczba pociech to nie jest najlepsze świadectwo. Częstokroć małżeństwa wolałyby stosować NPR głównie w celu odłożenia poczęcia. Dzieci dla współczesnego człowieka wiążą się z jakimś problem, a nie błogosławieństwem. Gros osób, małżeństw często nie rozumie poświęcenia dla drugiej osoby, nie pojmuje umierania dla siebie nawzajem. Przyjęcie takich założeń nie jest czymś popularnym w dzisiejszym świecie. Niechętnie rezygnujemy z kariery, z pasji, możliwości nieograniczonej zabawy, podróży i czerpania przyjemności z życia za wszelką cenę. Dzieciom trzeba poświęcić czas, zrezygnować z siebie. Dla nas dzieci to największe błogosławieństwo, radość z możliwośći wpływania na ich rozwój, obserwowania ich, doświadczania ich miłości. Owszem, potrzebują naszego czasu, zaangażowania rodziców, szczególnie dwoje, które cierpią na autyzm. Patrząc na nie, widzimy, jak wielkim darem jest dla nich liczna rodzina, rodzeństwo. Dzięki nim robią postępy, łatwiej się rozwijają. Każde dziecko wnosi radość do naszego domu. W myśl encykliki "Humanae vitae" decyzja o poczęciu poniekąd należy do człowieka, jest autonomiczna. Człowiek może podejmować decyzję, kiedy starać się o poczęcie, a kiedy je odłożyć. Paweł VI w swojej encyklice pisze o dwóch cechach, które powinny wpływać na te decyzje - wielkoduszność i roztropność. Ze względu na kilka czynników nie staramy się o poczęcie kolejnych dzieci, przede wszystkim ze względu na zdrowie żony, bierzemy pod uwagę nasz wiek, kwestie finansowe... Staramy się odłożyć decyzję o poczęciu. Jednakże jesteśmy przekonani, że pojawienie się nowego członka rodziny byłoby czymś wspaniałym i jeśli Pan Bóg zechce obdarzyć nas kolejnym dzieckiem, na pewno przyjmiemy je z radością. Wsparcie męża Bardzo ważne jest, aby także mężczyzna poznał rytm płodności swojej żony i wspierał ją w dokonywaniu obserwacji, prowadzeniu pomiarów temperatury i zapisów na karcie. Umiejętność interpretacji objawów płodności kobiety pozwala mężczyźnie zrozumieć mechanizmy działania organizmu żony i zaakceptować jej cykliczne okresy płodne i niepłodne, huśtawki nastrojów związane z działaniami hormonów czy tzw. zespołem napięcia przedmiesiączkowego. Natura kobiet jest zmienna. Często mają problem z systematycznością - budzeniem się o stałej porze w celu pomiaru temperatury. Systematyczność jest podstawą dobrej obserwacji, jest ważna na każdym etapie obserwacji. Z czasem kobiety nabierają rutyny. Rola męża sprowadza się do wspierania żony. Moje doświadczenie, podobnie jak doświadczenie par, z którymi pracujemy w poradni NPR, pokazuje, że obserwacje kart są o wiele prostsze dla mężczyzn. Był okres, kiedy myślałem, że to zbyt trudne, zbyt skomplikowane, bym się mógł tego nauczyć. Po kursie NPR bez trudu interpretowałem kartę obserwacji mojej żony. Włączenie się mężów w obserwację, interpretowanie kart jest cenne również z innego powodu. Moje zaangażowanie dało żonie ogromne wsparcie i zdjęło z niej ciężar wyłącznej odpowiedzialności za podejmowanie decyzji dotyczących naszego życia intymnego. To rodziło poczucie bezpieczeństwa i zmniejszyło napięcia. Sytuacje, kiedy żona sama prowadziła obserwacje, a ja w nie nie wnikałem, rodziły frustracje, gdyż tylko na niej spoczywała odpowiedzialność za interpretację karty. Kiedy włączyłem się świadomie w obserwacje, kiedy sam zacząłem zapisywać na karcie wyniki obserwacji, żonie dawało to poczucie, że za naszą płodność odpowiadamy oboje, razem decydujemy, kiedy chcemy, by poczęło się dziecko, że jesteśmy za nie tak samo odpowiedzialni i kompetentni. Taka sytuacja poprawia relacje. Wyniki badań pokazują, że NPR w pewnym sensie jest gwarancją udanego małżeństwa. Liczba rozwodów wśród par, które stosują NPR, jest znikoma, nie tak wysoka, jak wśród par,które stosują antykoncepcję.Doświadczenia z antykoncepcją Zanim zainteresowaliśmy się NPR, mieliśmy także doświadczenia związane ze stosowaniem antykoncepcji hormonalnej. Jednakże nie było to dla nas źródłem szczęścia. Używanie hormonów syntetycznych zawartych w tabletkach antykoncepcyjnych ma wiele skutków ubocznych, typu infekcje, spadek libido, nie wspominając o dylematach natury moralnej. W naszym związku stosowanie antykoncepcji doprowadziło do wielu sytuacji napięcia i konfliktów, a nawet zaprzestania współżycia. Nie dodawało nam to szczęścia, wręcz przeciwnie. Przede wszystkim środki antykoncepcyjne powodowały bardzo częste infekcje dróg rodnych. To był jeden z powodów, dla którego zaprzestaliśmy ich stosowania. Moja żona odczuwała znaczne obniżenie nastroju. Narastały napięcia między nami. Dopiero z perspektywy czasu potrafimy to dostrzec. Widzimy, jak stosowanie NPR leczyło nas z krzywdy, jaką wyrządziliśmy sobie, stosując antykoncepcję. I nie był to proces krótkotrwały... W poradni obserwujemy coraz częściej pary, który zaczynają się interesować NPR w chwili, gdy chcą, by poczęło się dziecko. Wiele z nich latami bezskutecznie stara się o poczęcie. Nierzadko mają za sobą doświadczenia z antykoncepcją...

Jak dbać o ząbki małego dziecka?

Wyrzynanie ząbków zaczyna się zwykle około 6 miesiąca i kończy 24-30 miesiąca życia. Zęby wyrastają zazwyczaj w tej samej kolejności - począwszy od dolnych jedynek, a kończąc na trzonowych piątkach. Gdy wyjdą dziecku pierwsze ząbki można je czyścić silikonową nakładką na palec (w kształcie szczoteczki) przegotowaną wodą. Jak już dziecko podrośnie można mu kupić szczoteczkę do zębów z miękkim włosiem. Na szczotkę nałożyć odrobinę pasty, która podniesie atrakcyjność mycia, bo nada smak i oczyszczać ząbki po posiłkach i przed snem. Pamiętajmy że zęby mleczne są bardzo miękkie i dlatego trzeba obchodzić się z nimi ostożnie - szczotkując delikatnie. Pierwsza szczoteczka musi mieć miękkie włosie (nie więcej niż trzy rzędy) i wygodną do trzymania rączkę. Ten zakup jest bardzo ważny dlatego lepiej kupić szczoteczkę lepszej firmy, nawet jeśli jest bardzo droga. Pamiętajmy że szczoteczkę trzeba wymieniać co miesiąc lub nawet co trzy tygodnie, bo gromadzą się na niej i mnożą bakterie z jamy ustnej. Pastę do zębów trzeba wybrać odpowiednią do wieku lub zasięgnąć opinii stomatologa. Dostępne są już od pierwszego ząbka dla niemowlaków. Zęby dziecka są najbardziej wrażliwe w pierwszych dwóch latach. Próchnica żeby jej uniknąć nie podawajmy dziecku herbaty podczas snu gdyż cukry zawarte w płynie , który wypija dziecko łączy się z bakteriami w jamie ustnej, co prowadzi do psucia się zębów. Tak dzieje się najczęściej w czasie snu, kiedy to śliniaki nie pracują już tak efektywnie. W ciągu dnia ślina rozrzedza pokarmy i napoje oraz pobudza odruch połykania. W nocy zaś ryzyko próchnicy zwiększa się kilkakrotnie. Aby tego uniknąć nie dawajmy dzieciom słodkich napojów na noc (sok, herbata) niech to będzie przegotowana woda najlepiej w kubeczku z dzióbkiem.

Piękna mama, zwłaszcza wiosną

Skorzystaj z porad specjalistów i pokaż jaka jesteś piękna z brzuszkiem. Kwitnij jak kwiat róży… bo Wiosna jest tuż, tuż… Eksponowanie brzuszka jest takie proste!!! Jestem kobietą i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że każda z nas chce czuć się piękna i zadowolona z własnego ciała zwłaszcza w okresie ciąży, kiedy nasze ciało tak drastycznie zmienia się. Musimy zapomnieć o szczupłej figurze, ale o świetnym samopoczuciu już nie! Do działania powinna nas zmotywować przede wszystkim nadchodząca wiosna, a musisz przyznać, że po ostatnich mrozach i roztopieniu śniegu jest coraz bardziej widoczna. Zatem Mamo: Do Dzieła! Pokaż światu na co Cię stać! Po pierwsze, uwidocznij swój brzuszek i zatuszuj miejsca, gdzie jest Ciebie troszkę za dużo. Powinnaś pamiętać o tym, że ciemniejsze kolory optycznie zmniejszają, a ostre barwy i wzory przykuwają uwagę. Zatem wybieraj paski, biżuterię, torby i budy, które nadadzą charakter twojemu ubraniu. Jeśli masz dużą pupę i szerokie biodra noś spodnie z szerokimi nogawkami, nieopinającymi uda z elastycznej tkaniny ( takiej, która nie będzie się opinała).Aby wyszczuplić optycznie sylwetkę, wybieraj spodnie granatowe, zaprasowane w kant lub pionowy prążek, bez aplikacji oraz przetarć. Ważny jest sposób naszycia kieszeni dlatego, że zbyt szeroko od siebie poszerzają pupę. Zamiast spodni rurek, deseni poziomych specjaliści polecają spódnice i sukienki. Im szersze są do doły, tym bardziej wyszczuplają łydki. Można też nosić legginsy, ale kończące się na wysokości kolana. Na nogi przyszła mama powinna zakładać koturny, a także pantofle na kilkucentymetrowym obcasie. Powiększony biust powinnaś wysmuklić za pomocą bluzki z dekoltem w kształcie litery V. Najlepszymi modelami są sukienki portfelowe wiązane z boku.

Stosując powyższe wskazówki zaprezentujesz się z gracją, a także wdziękiem. Być może zaskoczysz nawet swojego partnera, który nie będzie w stanie oderwać od Ciebie wzroku. Pamiętaj, że jeśli ty będziesz czuć się komfortowo i zadowolona, wtedy twoja fasolka będzie zrelaksowana. Interesuje Cię tematyka ciąży? Zapraszamy na naszą stronę. Możesz z niej pobrać darmowy, nietuzinkowy poradnik dla kobiet w ciąży. Zapraszamy http://www.receptanazdrowie.com.pl/

Komunikacja w wychowaniu

Jak uczyć się sztuki wychowania i komunikacji? Jak podejmować proces wychowania świadomie? W jaki sposób słuchać, aby usłyszeć? Komunikacja i wychowanie to sztuka, sztuka, której możemy się uczyć. Warto podejmować ten wysiłek - efekty mogą być zaskakujące. Proces wychowania jest procesem, któremu podlegamy od pierwszych chwil życia. Jest to również proces, w którym mamy udział jako rodzice. Dzieci nasze, wychowywane są jednak nie tylko przez nas, ale praktycznie przez wszystkich, pod których opieką przebywają. Na proces ten będą miały także wpływ inne - a właściwie wszystkie czynniki zewnętrzne, które oddziaływają na dziecko w jakikolwiek sposób. Wychowanie winno być procesem świadomym i celowym – nierzadko jednak, jest ono wynikiem pozostawania w kręgu wpływu dorosłych, z którymi dziecko ma na co dzień kontakt. Zdarza się, że proces wychowania przebiega automatycznie, albo raczej mimo woli – zadziewa się, dzień po dniu, bo brakuje czasu, żeby proces ten świadomie zaplanować i równie świadomie realizować. Zdarza się, że z bycia wychowywanym najlepiej pamiętamy to, jak byśmy nie chcieli wychowywać naszych dzieci. I tu pojawia się „brak” – tego nie chcę. A co w zamian? Trzeba wiedzieć, czym wypełnić tę pustkę, ponieważ w chwilach trudnych, w chwilach emocji – pierwszy wzorzec reakcji, czy postępowania z dzieckiem będzie taki – jaki wynieśliśmy z domu. I zareagujemy dokładnie tak jak nie chcemy. Wychowywać można się uczyć, można podejmować ten proces świadomie. Możemy więc niejako zarządzać wychowywaniem, naszych dzieci, jednak tylko w obszarze, który jest zależny od nas. To, w jaki sposób inni wpływają na nasze dziecko, w dużej mierze jest poza naszą kontrolą. Tu, pozostanie nam jedynie asekurowanie lub łagodzenie tego, co może być trudne. Można więc zadać pytanie, co zależy od nas. Temu warto się przyjrzeć i zaangażować, tak by tę strefę wpływu, która nam pozostaje, wykorzystać maksymalnie. Na pewno jest tu wiele aspektów. Nie możliwe jest przeanalizowanie ich wszystkich jednocześnie. Na początek wystarczy – jeśli wychowując dziecko – świadomie będziemy się z nim komunikować. Nie jest bez znaczenia w jaki sposób zwracamy się do dziecka. Punktem wyjścia może być potraktowanie - zarówno malucha jak i starszaka, czy później nastolatka, jako równego partnera w rozmowie; jako kogoś, komu ofiarujemy swoją uważność i szacunek. Choć czasem będzie brakowało cierpliwości, żeby do końca wysłuchać i nie przerwać (bo przecież ja już wiem, co chcesz mi powiedzieć); choć czasem: „nie ma dyskusji” – będzie się samo narzucało – jeszcze przed wysłuchaniem wszystkich argumentów; choć czasem złość i emocje pierwsze dojdą do głosu – warto potraktować poważnie sprawę komunikowania się z dzieckiem. Warto również potraktować poważnie sprawę komunikowania się z innymi osobami, z którymi na co dzień mamy kontakt. Czymże jest wychowanie, jak nie dawaniem dziecku przykładu, przez swoje zachowanie, swoje postawy, decyzje i wybory, spójność swojego życia z deklarowanymi i przekazywanymi wartościami. Dbając o komunikację w rodzinie, dbając o komunikację z dzieckiem – wychowujemy je do dbania o komunikację z innymi, uczymy go, w jaki sposób się porozumiewać, przekazujemy mu bardzo cenne umiejętności i równocześnie dużo bardziej świadomie podejmujemy proces wychowania. Jednym z aspektów komunikacji jest słuchanie. Umiejętności słuchania, zwłaszcza słuchania dziecka, również można się nauczyć. Kształtując umiejętność słuchania warto uruchomić w sobie ciekawość. „Bycie dorosłym” sprawia, że zdarza nam się podchodzić do dziecka z góry przyjętymi założeniami, już z góry wiemy, co dziecko chce nam powiedzieć – jak tylko zacznie mówić. Wobec tego – nie dajemy dziecku dokończyć. Kiedy jednak nastawimy się na słuchanie, może się okazać, że parę „nagryzmolonych” na kartce kresek to nie ale studnia.Słuchanie przydaje się jednak zwłaszcza wtedy, gdy dziecko chce nam powiedzieć o swoich uczuciach, o tym, co przeżywa, co się w nim w danym momencie dzieje. Może się okazać, że tę samą sytuację będziemy odbierali inaczej niż dziecko i to jest ok. Jeśli nam jest zimno, to nie znaczy, że dziecko musi założyć sweter. W pomieszczeniu nie jest ani zimno, ani gorąco (np. przy 20 stopniach) – nam jest zimno, dziecku jest gorąco (bo na przykład biega, albo nie dawno jadło, albo my jesteśmy przemęczeni i jest nam chłodniej). Sprawa komplikuje się bardziej, gdy dziecko zaczyna mówić o czymś, co jest dla niego trudne. Ważne, by w tym momencie (jeżeli to tylko możliwe), odłożyć to, co nas zajmuje i skupić uwagę na dziecku, tak, aby naprawdę móc go usłyszeć. Pomocne mogą być w tym momencie dostosowanie się do wzrostu dziecka (kucnięcie, posadzenie dziecka obok siebie) i utrzymanie kontaktu wzrokowego. Nie chodzi tu jednak tylko o zewnętrzne zachowanie – dziecko wyczuje jakie jest nasze nastawienie. Trzeba więc ofiarować dziecku w tym naszą uważność, skupienie, otwartość i ciekawość tego, co dziecko ma nam do zakomunikowania. Niech to będzie autentyczne – wówczas odpowiednie słowa nasuną się same. Nie trzeba odpowiedzi (choćby tej empatycznej:) układać w głowie w czasie, gdy dziecko do nas mówi. Aby podjąć taką rozmowę – trzeba mieć czas. Tego oczywiście często brakuje. Może się zdarzyć, że w danym momencie rzeczywiście nie jesteśmy w stanie poświęcić dziecku należytej uwagi. Wówczas, warto (oczywiście w pełnym kontakcie z dzieckiem) powiedzieć mu o tym: „Nie mogę Cię teraz wysłuchać, ale chętnie to zrobię jak skończę. To będzie za chwilkę, przyjdę wtedy do Ciebie”. Jeśli będziemy próbować słuchać i równocześnie kontynuować swoje zajęcie – katastrofa murowana. Nie wszystko też da się odłożyć na później. Jeśli maluch przybiegnie, bo właśnie się przewrócił i rozbił kolano – szybka interwencja będzie dużo skuteczniejsza. Kiedy dziecko mówi o czymś, co jest dla niego trudne, o jakimś swoim bólu (może to być ból fizyczny) – możemy odczuwać bezradność. Nie mogąc ulżyć dziecku, gdy boli go rozbite kolano, albo rączka po szczepieniu, chcielibyśmy, żeby dziecko nie cierpiało i zaprzeczamy jego uczuciom lub próbujemy odwrócić uwagę: „Nie płacz już, na pewno tak bardzo nie boli”. Oczywiście wtedy dziecko zaczyna płakać jeszcze bardziej. W nas z kolei wzrasta irytacja wynikająca po pierwsze z drażniącego płaczu, po drugie z faktu, że nic nie możemy z tym zrobić. Okazuje się, że magicznie działa po prostu usłyszenie i zaakceptowanie tego, że dziecko w danym momencie cierpi. Przytulenie ze słowami „przewróciłeś się, rozbiłeś kolano, musi Cię bardzo boleć”; „słyszę jak bardzo Cię boli”; „to było nieprzyjemne, teraz boli Cie ręka” – osusza łzy prawie natychmiast. Dziecko wie: ktoś, kto jest dla mnie ważny (rodzice) rozumie co ja przeżywam. Teraz mam siłę, żeby to wytrzymać, nie jestem z tym sam. Kiedy nazywamy uczucia dziecka – uczymy je rozpoznawać w sobie, a co za tym idzie, lepiej sobie z nimi radzić. Tak wychowywany dwulatek, podczas zabawy klockami – gdy coś mu się nie uda – rzuci klockami i powie: „jestem zdenerwowany”, zamiast: „klocki są głupie”. W nastawieniu na słuchanie, warto też wyłączyć ocenianie. Jest to bardzo trudne i narzuca się niemal automatycznie powodując gwałtowną reakcję zaprzeczenia tego co dziecko czuje naprawdę. „Nienawidzę mojego brata” – sprawia, że chcąc aby nasze dzieci się kochały próbujemy załagodzić lub zaprzeczamy wprost – „na pewno nie jest tak źle”; „zabraniam Ci tak mówić”. Dziecko (i my również) ma prawo przeżywać wszystkie uczucia; uczucia same w sobie nie podlegają ocenie moralnej – nie są ani złe ani dobre. Ocenie moralnej podlega dopiero to, co z tymi uczuciami zrobimy. Jeśli dziecko „nienawidzi brata” nie może się z tego powodu z nim bić, może nam jednak o tym powiedzieć. Jeśli zostanie usłyszane: „Jesteś na niego tak wściekły, że czujesz nienawiść” – prawdopodobnie powie o co chodzi i samo znajdzie rozwiązanie, a kilka chwil później będzie w stanie się z nim pogodzić. Uważność w kontakcie, akceptacja, nie zaprzeczanie uczuciom oraz ich nazywanie, to niektóre aspekty słuchania. Słuchania, które jest nieodzownym elementem komunikacji nie tylko z naszymi dziećmi, ale komunikacji w każdej relacji, jaką tworzymy z innymi. Umiejętności słuchania możemy się uczyć, nie zawsze bowiem jest to coś, co „wynieśliśmy z domu”. Ucząc się słuchać, uczymy słuchać również nasze dzieci – a to bez wątpienia poprawi komunikację w rodzinie. Wychowanie jak i komunikacja jest sztuką – sztuką, której można się uczyć

Weekendowy tata!

Męczy Cię poczucie, że w ciągu tygodnia nie masz w ogóle czasu dla swoich dzieci? Chcesz nadgonić stracone chwile w weekend? Przeczytaj ten tekst, on Cię zainspiruje! Dwie lub trzy godziny po powrocie z pracy nie wystarczą do zbudowania emocjonalnej bliskości z dziećmi. Dlatego warto w pełni wykorzystać sobotę i niedzielę. Oto kilka sposobów, które pomogą Ci sprawić, by dwa wolne dni w oczach twoich dzieci były zawsze długim weekendem. ZAPLANUJ WYJŚCIE Możesz zabrać dziecko na basen, do teatru, do muzeum, na plac zabaw. Zajrzyj koniecznie do lokalnej gazety i na lokalne strony internetowe. Możecie wybrać się do podmiejskiego gospodarstwa rolnego albo po prostu do lasu na wyprawę. Wszystko co ma niecodzienny posmak spodoba się dzieciom. ROZEJRZYJ SIĘ PO DOMU Jeśli pada deszcz, w domu wcale nie musi wiać nudą. Na przykład karton po sprzęcie RTV to znakomity domek dla misiów. Potrzebujecie tylko nożyka do wycięcia okien i drzwi, taśmy i farbek. Wspólne przygotowanie domku, malowanie go, a potem zabawa w nim będzie świetną zabawą. Masz w domu zółte gumowe rękawice? Napompuj je i zawiąż. Trochę pracy flamastrami i kogut jest gotowy. Do każdej zabawy potrzebujesz tylko dwóch rzeczy, wiary i entuzjazmu. Wystarczy uwierzyć, że rękawica to głowa ptaka i z entuzjazmem w głosie oznajmić to dziecku. OTWÓRZ SZAFĘ Przebieranki zawsze się sprawdzają. Dzieci mają wielką fantazję i naprawdę nie wiele im trzeba. Zakładasz szlafrok i już jesteś doktorem. Jeśli nie masz zestawu lekarskiego wykorzystaj do badania np. słuchawki komputerowe, kilka kuchennych gadżetów i zabawie nie będzie końca. Dzieci również mogą się przebrać. Nie muszą to być wyszukane stroje. Kolorowe rajstopki, odpowiednia koszulka, do tego trochę bibuły, taśma, nożyczki i masz każdą postać. ZRÓB PUZZLE, POMALUJ ŚCIANĘ Potnij na duże kawałki wydrukowane na drukarce zdjęcie z wakacji i zabawa gotowa. Układając puzzle spróbuj opowiadać zabawne historie związane ze zdjęciem. Na koniec przyklejcie gotową układankę na nowej kartce. Masz garaż lub pustą piwnicę? Pozwól dzieciom pomalować tam ściany, zrobić własne graffiti. PRZYGOTUJ WIECZORNĄ OPOWIEŚĆ W sobotę i niedzielę to ty możesz usypiać dzieci. Na dobranoc opowiedz dzieciom o tym jak wspólnie spędziliście miniony dzień. Dzieci uwielbiają słuchać opowieści o nich samych. Możesz tez wspominać inne wspólne chwile. Możesz również wymyślać własne bajki, przygodowe historie lub opowiadać o świecie. Ważne by i dla ciebie było to interesujące. Takie doświadczenie doda sił tacie, umocni jego wiarę w siebie. Jedzenie, kąpanie i spanie okaże się łatwiejsze niż przypuszczałeś. A żona z pewnością potrzebuje chwili wytchnienia od codzienności i z wdzięcznością przyjmie ten prezent.

Dylematy młodej mamy

Gdy urlop macierzyński się kończy i młoda mama musi wrócić do pracy, targa się ona z myślami. Kobieta zastanawia się jak niemowlak zniesie rozłąkę z nią. Dużą obawą jest także długa przerwa w pracy i związane z nią zaległości i nowe zobowiązania zawodowe. Powrót do pracy wiąże się zazwyczaj z wątpliwościami. Młode mamy wracają do pracy nie tylko ze względów finansowych. Kobiety chcą również realizować swoje ambicje i spełniać się zawodowo. Pomimo zdeklarowanej chęci do pracy, młode mamy są pełne obaw. Jednak jak twierdzą pracodawcy, pracownice wracające z urlopów macierzyńskich, są bardziej pracowite, pilne i odpowiedzialne. Sondy przeprowadzane w zakładach pracy mówią, że aż 60% mam po porodzie jest lepiej zorganizowanych i cierpliwych. Inną z obaw mamy wracającej do pracy jest rozłąka z małym dzieckiem i dylemat, komu powierzyć go w opiece. Jeśli dziecko jest zbyt małe na żłobek, a młoda mama nie ma w zanadrzu babci, może zdecydować się na przedłużenie swojego urlopu, przechodząc na urlop wypoczynkowy, a następnie wychowawczy. Choć wiele kobiet w ciąży jest pewnych o swoim natychmiastowym powrocie do pracy, często decyduje się właśnie na skorzystanie z urlopu wychowawczego. Istotne, aby zdecydować się na powrót do pracy, gdy dziecko ma około pół roku. Jeśli przedłużysz urlop o kilka miesięcy, znacznie trudniej będzie ci się rozstać z dzieckiem, ponieważ będzie ono już przywiązane. Maluchy w wieku 6 – 8 miesięcy przeżywają tzw. lęk separacyjny Każde rozstanie z rodzicami pokutują płaczem nawet, gdy rodzic znika tylko na chwilę. Dlatego aby tego uniknąć nie zwlekaj z powrotem do pracy. Mnóstwo mam jest między młotem, a kowadłem. Nie przepadają za swoimi teściowymi lub po prostu nie chcą powierzać im dziecko, jednak mają również obawy co do profesjonalności niań. Krążą bowiem opowieści o nieczułych opiekunkach, które nie reagują na płacz dziecka. Stojąc przed takim wyborem, większość mam decyduje się jednak na opiekę babci, która kocha swojego wnuka i z miłością poświęca mu czas i uwagę. Ważne, abyś mimo wszystko ustaliła zasady opieki nad dzieckiem. W przeciwnym razie, z czasem powstaną między nami konflikty na tym tle. Troskliwa babcia uwielbia bowiem przekarmiać malucha, faszerować go słodyczami, ubierać zbyt ciepło i rozpieszczać. Jeśli masz obawy co do profesjonalizmu teściowej czy mamy, spisz własne zalecenia i umów się, że będą one przestrzegane. W waszej „umowie” zapisać możesz, co może jeść twoje dziecko, czego nie powinno jeść oraz kiedy powinno chodzić na spacery. Jeśli opieka nad dzieckiem stwarza miedzy wami wieczne konflikty, warto zastanowić się nad profesjonalną opiekunką, a relacje pomiędzy wnuczkiem a babcią będą czysto rodzinne. Poszukując dobrej niani, dobrze jest korzystać z opinii znajomych, którzy mogą polecić ci szczególnie oddaną i odpowiedzialną nianię. Jeśli boisz się powierzyć dziecko obcej kobiecie, skorzystaj z agencji opiekunek, które szczycą się profesjonalizmem i odpowiedzialnością. Przed wyborem konkretnej niani przeprowadź z kilkoma kandydatkami rozmowy. Podczas rozmowy zapytać możesz o zasady, jakimi kieruje się niania, poproś aby opowiedziała coś o sobie. Zapytaj jak zamierza spędzać dzień z twoim dzieckiem oraz odpowiedz na pytania kandydatki. Pewnym zabiegiem przeprowadzanym przez rodziców, jest reakcja dziecka na nianię. Pamiętaj także, że jako karmiąca matka masz swoje prawa w pracy. Podczas pracy masz prawo do dodatkowych dwóch przerw, które są pełnopłatne. Możesz także, zamiast dodatkowych przerw, wychodzić z pracy godzinę szybciej.

Reglamentowana czułość

Rodzina, dzieci, temat stary jak świat. Dla jednych oczywisty i jest spełnieniem marzeń, dla innych nie jest celem w życiu. Często dziwimy się temu, ale pomyśleliśmy dlaczego? Bezdzietne kobiety w pewnym wieku, samotne singielki zwane kiedyś starymi pannami, kiedyś piękne, interesujące, pełne życia, z oczami jak gwiazdy, pełnymi nadziei na piękne życie. Nic im nie brakowało. czemu są same? Czemu dziś szukają miłości w dokarmianiu kotów, książkach, na kursach lub uniwersytetach trzeciego wieku? Byle tylko wyjść z domu, mieć cel. Oglądam zdjęcia, siedząc w wygodnym fotelu, przy pięknie podanej kawie. Byłaś taka śliczna - mówie do mojej prawie 70-letniej znajomej - i jaki przystojny był twój mąż...Czemu nie jesteście razem? Rozeszliśmy się, bo nie chciałam mieć dzieci, a on chciał. Ożenił się potem z inną kobietą i jest ojcem, stare dzieje... Byłam jedynaczką, ale wiesz, moja mama nigdy mnie nie przytuliła, nie pogłaskała, nie pocałowała - wyznała nagle. - Tata też nie miał dla mnie czasu. Miałam dom, normalny dom, ale myślę, że nikt mnie nie kochał, przynajmniej nie okazywano tego. Nie chciałam mieć dzieci, bałam się, że mogę być podobna do mamy...oschła, na dystans... Masz przyjaciół? - pytam. Nie, moje koleżanki powychodziły za mąż, mają rodziny, wnuki. Nie mają czasu. Jestem sama, kiedy choruję też jestem sama. Czasem... zadzwonią. Co tak naprawdę lubisz? Lubię tańczyć, wciąż chodzę na zajęcia z baletu, uwielbiam pływać a wieczorami spaceruję po deptaku, jest tam zawsze pełno ludzi. Czasem z kimś pogadam. Nie lubię deszczu, bo muszę wtedy siedzieć w domu - najgorzej jest w domu. Kup komputer, to będziemy rozmawiać przez skype'a - zaproponowałam. Ucieszyła się. Okazywanie miłości - czy to takie trudne dla nas, dorosłych? Dzieci uwielbiają przytulać się, wdrapywać na kolana, kiedy czytamy im książkę, siadać bardzo bliziutko nas. Zauważyliście, że kiedy bawimy się z dzieckiem na podłodze, ono stara się usiąść jak najbliżej nas, prawie na kolanach, czuje potrzebę bliskości i jest w tym prawdziwe, szczere. Podrap mnie po pleckach...pomasuj rączki - prosi przed snem - przytul się do mnie...I zasypia spokojnie, najlepiej trzymając swoje łapki w naszych dłoniach. Jesteśmy dla niego azylem, bezpieczeństwem, potwierdzeniem miłości, która mu się słusznie należy. I tak sobie myślę, że każdy - mały czy duży, młody lub stary - potrzebuje zainteresowania, czułości, dotyku i miłości. Dziecko ma nad nami jednak te przewagę, że umie o nią ufnie prosić. Dajmy mu jak najwięcej miłości. Jest wtedy nadzieja, że w dorosłym życiu będzie mu łatwiej...,bo co dajesz, to wraca.